Co zrobić, gdy ukąsi ptasznik?
Czasem, mimo nawet największej uwagi hodowcy dochodzi do sytuacji, w której zostaje on ukąszony. Przede wszystkim nie wolno wpaść w panikę, gdyż przyspieszony rytm serca i ciśnienie pomagają rozprowadzać jad po organizmie. Wszelkie opaski uciskowe są bezcelowe, gdyż skład jadu powoduje iż wnika on głęboko w tkankę. Przed zakupem ptasznika trzeba koniecznie wiedzieć, czy nie jest się alergikiem na jad owadów, gdyż jeśli tak, to prawdopodobnie jest się też wrażliwy na działanie toksyny ptasznika. To jednak nie jest wcale konieczne i nawet osoba nieuczulona na jad owadów może być wrażliwa na składnik jadu pewnego gatunku Haplopelma spp., a na jad Brachypelma spp. już nie. Jad pająków z rodzaju Brachypelma jest dla człowieka takim samym zagrożeniem, jak jad pszczoły, czy osy (jednak wstrzyknięty w większych ilościach). Należy wtedy wypić wapno i czekać. Mimo wszystko, powinno się iść do lekarza (profilaktyka przeciwtężcowa), gdyż na szczękoczułkach nawet najmniej jadowitych i najczystszych ptaszników występują groźne drobnoustroje, które mogą wywołać różne choroby. Wystarczy, że kilka endospor Clostridium tetani dostanie się do rany, gdzie występują warunki beztlenowa, a już rozpoczyna się proces kiełkowania. Podczas wzrostu bakteria ta wydziela silną neurotoksynę, która atakuje układ nerwowy. Kolejnym przykładem niebezpiecznej bakterii jest Clostridium septicum, która trawi proteazy i kolagen oraz wydziela przy tym pewne ilości gazów, co powoduje gnicie i martwicę zakażonej kończyny.
Przypadki te jednak mogą się zdarzyć (choć prawdopodobieństwo jest niesłychanie małe) wtedy, gdy jako podkład stosujemy glebę z lasu lub ogrodu, a nie sterylny i kwaśny torf, w którym giną drobnoustroje. Ukąszenie przedstawicieli Brachypelma spp. czy Grammostola spp. jest dla nie-alergików kompletnie niegroźne, jednak u osób uczulonych może spowodować niesłychanie groźne powikłania, które mogą skończyć się nawet śmiercią. Mam na myśli wstrząs anafilaktyczny, który prowadzi do spadku ciśnienia krwi, drgawek. Najgroźniejsza jest tu właśnie hypotonia i tachykardia, które mogą doprowadzić do niedotlenienia ważnych dla życia organów (u człowieka ze wstrząsem anafilaktycznym skóra jest przeważnie bardzo blada), z których najbardziej wrażliwy jest mózg. Zgony spowodowane przez użądlenia pszczół to właśnie efekt wstrząsu anafilaktycznego u poszkodowanych, dlatego alergicy powinni się zastanowić nad hodowlą ptaszników i zachowywać duże środki ostrożności przy ich hodowli.
O wiele gorzej jest, kiedy osoba nieuczulona zostanie ukąszona przez przedstawiciela Mygalomorphae "ze starego świata" (np. przez jakiś gatunek Poecilotheria). Wtedy powinno się koniecznie wypić wapno i udać się do lekarza. Niestety w naszym kraju nie ma wielu punktów (lub nie ma ich wcale), w których można dostać antytoksynę na jad ptasznika, dlatego ewentualne leczenie polega na likwidowaniu objawów miejscowych (skurcze mięśni, zaburzenia oddechu, silna gorączka, mocne bóle itd.). Należy podkreślić, że po ukąszeniu jakiegokolwiek ptasznika, nie wolno sięgać po alkohol z kilku powodów:
- Alkohol sam ma działanie hemolityczne i cytolityczne i może wzmacniać działanie toksyny
w jej działaniu. - Potęguje wchłanianie wielu trucizn, poprzez odsłanianie receptorów na powierzchni komórek
- Wiele substancji toksycznych zostaje neutralizowanych w wątrobie, która po spożyciu alkoholu zaczyna neutralizować właśnie alkohol, zamiast jadu i dzięki temu, jego działanie zostaje spotęgowanie.
- Alkohol poważnie osłabia działanie bariery krew-mózg, która chroni ważne części mózgu przed toksynami, a także zwykłymi hormonami (jak adrenalina), dlatego wpływ jadu na mózg jest bardzo duży.
Te powyższe przykłady to tylko kropla w morzu potencjalnych czynników, które potwierdzają teorie synergizmu hiperaddytywnego jadu ptasznika i alkoholu, więc mówiąc prostszym językiem: żadnej wódy po ukąszeniu!